Komornik coraz częściej puka do drzwi Polaków – rośnie liczba osób z długami z powodu inflacji, rosnących cen i kredytów. Zadłużamy się niemal na potęgę, ratując się „chwilówkami”. Często jest to jednak droga donikąd i szybka ścieżka do komornika. Zamiast ograniczać wydatki i planować domowe budżety, zaciągamy następne zobowiązania.
Według danych Krajowej Rady Komorniczej, w 2021 roku było prowadzonych aż 7,9 mln spraw egzekucyjnych. Oznacza to, że było ich aż o 66 proc. więcej niż w roku poprzednim. Liczba niespłaconych zobowiązań rośnie bardzo szybko i zwiększa się – wyższa inflacja jest tego głównym powodem. Wiele wskazuje na to, że będzie jeszcze wyższa, bo 15 kwietnia 2022 roku przestał obowiązywać – wprowadzony podczas pandemii koronawirusa – zakaz eksmisji. Postępowania, które zostały wtedy zawieszone”, teraz będą wznowione.
2,4 mln Polaków ma długi
Nieuregulowane rachunki, coraz wyższe ceny, zaległe raty kredytów bankowych i pożyczki sprawiają, że nasze długi rosną. Częstym powodem są też niezapłacone rachunki za prąd, gaz, wodę, telefon, telewizję i Internet. Jedynie one wzrosły do 45,2 mld zł w ciągu trzech miesięcy 2022 roku. I rosnąć będą, gdyż drożeją. Statystyczny Polak musiałby pracować niemal 3 miesiące, by spłacić swoje długi. W dodatku przy założeniu, że odda całą pensję na ich uregulowanie.
Polacy chcą pozostać na swoim poziomie materialnym
Wiele osób stara się utrzymać swój status materialny na tym samym poziomie, za wszelką cenę. Trudno nam jasno przyznać, że na coś nas już nie stać, że jesteśmy biedniejsi. Zamiast ograniczać wydatki, to decydują się na zaciągnięcie następnego kredytu czy wzięcie pożyczki, a to są kolejne zobowiązania i raty, do tego oprocentowane. To prosta droga do problemów finansowych, a nawet zaangażowania w ściąganie długu komornika. Lepszym pomysłem byłoby wprowadzenie zmian w miesięcznym budżecie.
fot. csamhaber / Pixabay